21-12-2021 09:20
Dziś (21. grudnia), o godzinie 12.00 odbędzie się ostatnie pożegnanie śp. Janusza Szostaka, dziennikarza i redaktora, wydawcy m.in. „Expressu Sochaczewskiego”, autora licznych publikacji i książek, samorządowca. Od 1998 do 2004 roku poprzez wygrane wybory do Rady Powiatu w Sochaczewie związany był z urzędem Starostwa Powiatowego w Sochaczewie.
Przypomnijmy. W 1998 roku został wybrany do Rady Powiatu w Sochaczewie, był radnym I kadencji. Zrzekł się mandatu, by kierować Wydziałem Promocji i Rozwoju Starostwa Powiatowego w Sochaczewie. Był też etatowym członkiem Zarządu Powiatu, pełnił również funkcję głównego specjalisty ds. inwestycji gospodarczych i turystycznych. Jednak Jego współpraca z samorządem powiatowym trwała do końca…
„Express Sochaczewski”, którego był wydawcą wraz ze Starostwem Powiatowym wspólnie organizowali plebiscyt na Sportowca i Trenera Roku, zwieńczony zawsze uroczystą galą. Odbyło się jego XVI edycji.
Wspominamy dziś Janusza Szostaka z osobami, z którymi współpracował właśnie w samorządzie powiatowym: Maciejem Małeckim, Tadeuszem Głuchowskim i Adamem Lemieszem.
Maciej Małecki, wiceminister Aktywów Państwowych, Poseł na Sejm RP
Janusza Szostaka poznałem w 1990 roku w czasie kampanii prezydenckiej Lecha Wałęsy. A nieco lepiej kilka miesięcy później, gdy jako uczeń liceum wstąpiłem do Porozumienia Centrum, pierwszej partii Jarosława Kaczyńskiego, której szefem na dawne województwo skierniewickie był właśnie Janusz Szostak.
W tamtym czasie był też pierwszym redaktorem naczelnym Ziemi Sochaczewskiej. Niepokornym jak zawsze, dlatego skończył misję po jakimś krytycznym artykule, który nie spodobał się w ówczesnym ratuszu. (…) Niezależnie od tego co robił zawodowo zawsze marzył o pisaniu. Chciał wydawać gazetę i pisać książki. Nie załamywał się porażkami i szedł naprzód. W 2002r. byłem wraz z Adamem Lemieszem w gronie osób, które wspierały Janusza w tworzeniu Expressu Sochaczewskiego. Janusz bardzo chętnie dzielił się wiedzą. Czasem wydawało się, że każdego kto z kim współpracuje chciałby nauczyć pisania artykułów. A pisać potrafił znakomicie. Miał niezwykłą lekkość tworzenia. Ci, którzy z tego skorzystali nie żałowali. Byłem dumny, gdy kiedyś po przesłaniu tekstu do Expressu Sochaczewskiego poprosiłem Janusza o sprawdzenie, a on rzucił krótko: Ciebie się nie sprawdza.
Przez szereg lat pracowaliśmy razem, przez wiele, prawie wspomniane 30 lat, współpracowaliśmy na różnych płaszczyznach. Razem organizowaliśmy pierwsze Rodzinne Rajdy Rowerowe po Ziemi Sochaczewskiej – wtedy jedyną tego typu imprezę w naszym powiecie. To Janusz zainicjował Świętojańskie Rajdy Motocykli Zabytkowych „Bzura”, ciekawe Majówki Folkowe czy charytatywny Patrol Świętego Mikołaja.
Znakomitym pomysłem Janusza był cykl wspomnień i reportaży „Spacerkiem po Sochaczewie”. Bo Sochaczew zajmował szczególne miejsce w sercu Janusza. W jego barwnych opowieściach przenosiliśmy się do Sochaczewa lat sześćdziesiątych, siedemdziesiątych i osiemdziesiątych. Miasta dorożek, ulic z kocimi łbami, podrzędnych szynków i barwnych osobistości tamtych czasów. Marzył, żeby mieszkańcy Sochaczewa jak dawniej mogli spędzać wolny czas na przystani nad Bzurą. (…) W ostatnich latach robił to, co szczególnie kochał. Pisał i wydawał książki ze swojego ulubionego reportażu kryminalnego, reaktywował swój Express Wieczorny i cieszył się, gdy mieszkańcy Sochaczewa dobrze bawili się na jego Święcie Bzury.
Wiele razy umawialiśmy się na marsz po Puszczy Kampinoskiej, w której Janusz znał wiele ciekawych ścieżek, miejsc oraz historii z nimi związanych. W ubiegłym roku udało nam się zrobić taki rajd. Zakończyliśmy smacznym grillem u Janusza na podwórku. W tym roku terminy się rozjeżdżały. Albo ja miałem wyjazd, albo Janusz miał spotkanie z czytelnikami. Nie przejmowaliśmy się tym, bo przecież tyle sobót i niedziel było przed nami…
Tadeusz Głuchowski, wicestarosta sochaczewski
Janusza poznałem w pierwszej klasie liceum. Przez pewien czas byliśmy szkolnymi kolegami. Później widywaliśmy się dość rzadko. Kiedy powstały powiaty w 1998 roku z tej samej listy zostaliśmy radnymi. Najpierw Janusz był radnym i przewodniczącym komisji, później dyrektorem Wydziału Promocji i Rozwoju w Starostwie Powiatowym. Od 2002 roku został naczelnym redaktorem i wydawcą „Expressu Sochaczewskiego”. Przez te wszystkie lata miałem przyjemność współpracować z Januszem i jego gazetą jako przewodniczący powiatowej Komisji Oświaty, Kultury, Sportu i Turystyki, dyrektor Szkoły Podstawowej w Gawłowie, a od 2014 roku jako wicestarosta sochaczewski. Współorganizowaliśmy między innymi konkursy na Samorządowca Roku i Sportowca Roku.
Był dziennikarzem z powołania, piszącym prawdę. Dociekliwy, nie bał się trudnych tematów i nigdy nie pozostawiał niewyjaśnionych spraw. Po prostu był profesjonalistą. Interesował się historią naszego regionu a zwłaszcza Sochaczewa, w którym się urodził, pracował i mieszkał. W mojej pamięci pozostanie jako człowiek pracowity, uczynny, wrażliwy na drugiego człowieka, między innymi poprzez organizację różnych zbiórek i akcji charytatywnych dla najbardziej potrzebujących. Będzie nam go brakowało.
Adam Lemiesz, wiceburmistrz miasta Żyrardów
Janusza Szostaka poznałem w 1998 r., natomiast na dobre nasze drogi zawodowe zeszły się w raczkującym samorządzie powiatowym w Wydziale Promocji i Rozwoju. Do pracy przyjmował mnie starosta Marcin Kubiak, Janusz zaś był pierwszym dyrektorem Wydziału. W pierwszym składzie tego zespołu był także Maciej Małecki. To był niezwykle radosny czas tworzenia nowej rzeczywistości samorządu powiatowego. Starostwo przejmowało pokoje po dawnym Urzędzie Rejonowym przy ul. 1 Maja 16. To był czas, kiedy na biurku zamiast komputera stała maszyna do pisania, a kiedy pojawił się pierwszy „pecet” łączył się analogowo z Internetem. Skutek był taki, że w tym czasie nikt nie mógł dodzwonić się do Wydziału, a wysyłanie np. zwykłych plików do składu gazety zajmowało ponad godzinę. Był to przede wszystkim czas tworzenia imprez promujących powiat (z największą sympatią wspominam stojącą na bardzo wysokim poziomie artystycznym Majówkę Folkową, czyli Folk nad Bzurą), koncertów, pikników, rajdów rowerowych i motocyklowych, poszukiwania sponsorów, wydawnictw (np. słynne „Wieści ze Starostwa”), delegacji rosyjskich i francuskich samorządowców, poszukiwania inwestorów, prowadzenia różnych uroczystości itd. Niby nic szczególnego, ale z Januszem nigdy nie było nic spokojnie i nic zwyczajnie. Nasz dyrektor po prostu kipiał energią, a w głowie każdego dnia obracał setką pomysłów. Janusz nauczył mnie podstaw dziennikarstwa, pokazał rzeczy, których nie poznałem na studiach. Dzięki niemu poznałem mnóstwo ciekawych ludzi, byłem w sytuacjach nietuzinkowych, zobaczyłem, że do wielu spraw potrzeba jest odwagi i nieco szalonego myślenia. Dla młodego człowieka zetknięcie się na początku kariery zawodowej z takim żywiołem, jakim był „Janek” nie pozostaje obojętne. Dostałem potężny zapas doświadczenia, z którego czerpię do dziś.
ZOBACZ GALERIE