Komu śmieci, komu?
11-07-2012 08:52
A
A
A
Upłynęło już trochę czasu od „śmieciowego” spotkania, jakie odbyło się z inicjatywy burmistrza Sochaczewa Piotra Osieckiego w sali chodakowskiej filii MOK-u, więc tym razem bez emocji, na spokojnie spróbować można rozważyć propozycje miasta, które zmierzają do zmiany planu zagospodarowania przestrzennego miasta w rejonie byłych Chodakowskich Zakładów Włókien Chemicznych „Chemitex”.
Tereny wykorzystywane aktualnie przez trzy firmy zajmujące się zbiorem i segregacją odpadów komunalnych - Remondis, Zebra i Eko-Serwis, są położone na terenie zakładu, ale praktycznie w centrum Chodakowa, więc ich uciążliwość nie podlega dyskusji. Dlatego o ich likwidację mieszkańcy zabiegają od lat, i od lat temat ten przesuwany jest z kadencji na kadencję.
Dobrze więc się stało, że Rada Miejska zdecydowała się wreszcie na próbę uporządkowania prawnego tego terenu, umieszczając w projekcie swojej uchwały zakaz prowadzenia tam gospodarki śmieciowej po zakończeniu terminów dotychczas obowiązujących licencji.
Nie są to co prawda terminy krótkie, bo jak odpowiadał burmistrz Osiecki na pytanie Renaty Rossy - Ponieważ, oscylują wokół lat 2010-2017. Tak długie terminy zdziwiły zebranych, choć naczelnik Wydziału Ochrony Środowiska Urzędu Miejskiego mówiła, że najczęściej umowy podpisywane są na okres 10 lat, gdyż przygotowanie takiego terenu wymaga dużych nakładów finansowych. Członek Zarządu Powiatu Przemysław Gaik tłumaczył, że nikt nie może odmówić wydania zezwolenia na taką działalność, jeśli plan zagospodarowania przestrzennego miasta na to zezwala. Tym bardziej, że każda odmowa udzielenia takiego zezwolenia wiąże się z koniecznością uczestniczenia w długich procesach prowadzonych przez Samorządowe Kolegia Odwoławcze, do których z reguły odwołują się firmy, w ogromnej większości sprawy wygrywając.
Oliwy do ognia dolała wiadomość, że jedna z trzech firm recyclingowych jeszcze w styczniu tego roku uzyskała pozwolenie na rozszerzenie działalności o kompostownię. Wiceburmistrz tłumaczył, że tak będzie lepiej i ekologiczniej, ale mało która z osób będących na sali została tym wyjaśnieniem przekonana.
Jak twierdził Marian Rębiejewski, każdy z mieszkańców powiatu, a tym samym i miasta, w ciągu roku “produkuje” rocznie od 300 do 400 kilogramów śmieci. Dla samego Sochaczewa daje to więc niebagatelną sumę ok. 13.500 ton odpadów. A przecież gdzieś te śmieci muszą być składowane, segregowane i dopiero potem odsyłane na wysypisko lub do recyclingu. A szczególnie istotny w nowelizacji ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach jest przepis dotyczący wymaganych poziomów ponownego użycia i recyclingu szkła, papieru, plastiku i metalu.
Czy któraś z okolicznych gmin się na to zgodzi? A jeżeli już, to za ile? A jeżeli nie, to gdzie?
Władysław Król pytał w związku z tym, czy nie istnieje taka obawa, że nasze firmy śmieciowe po upływie terminów licencji w Chemitexie przeniosą się “za płot” i powątpiewał, czy na pewno firmy zewnętrzne zmniejszą uciążliwość tego procederu, czy nadal będą wykorzystywać już istniejące jako podwykonawców. Kosztów to wówczas raczej nie zmniejszy, wręcz przeciwnie.
Ponad 67 tys. euro dziennie - taką karę chce nałożyć na Polskę Komisja Europejska, za nieprzestrzeganie unijnych przepisów w dziedzinie odpadów. Jak znamy życie, Państwo nasze nie będzie pewnie skore do płacenia tych kwot ze swojej kieszeni, lecz obciąży nimi samorządy.
Dlatego miasto już dziś powinno zacząć procedury zmierzające do ustalenia nowych miejsc segregacji odpadów. A w tym nie pomoże ani płocka spółka, ani na pewno mieszkańcy, którzy chcąc nie chcąc śmieci produkują, ale mieć ich koło siebie nie chcą.
Inaczej za parę lat obudzimy się znów z ręką w .... śmietniku.