Zrobiliśmy to dla sprawy, nie dla zysku
20-07-2012 10:16
A
A
A
A może to dzięki staraniom starosty sochaczewskiego dziś władze miasta mogą chwalić się szeroko w mediach sprzedażą przez komornika terenów po byłej cegielni na Boryszewie? Wiadomość ta szumnie została ogłoszona w lokalnych mediach jako wielka zasługa burmistrza i jego pracowników, tymczasem to dzięki zabiegom prawnym i narzędziom, jakie starosta stworzył komornikowi ten mógł w ogóle przystąpić do przeprowadzenia licytacji wspomnianej nieruchomości. O wszystkich tych poczynaniach i staraniach dokładnie wie obecny burmistrz, który w poprzedniej kadencji zasiadał w Zarządzie Powiatu i pełnił funkcję wicestarosty.
Teren po dawnej cegielni Uniceramiki Boryszew S.A. to dziś miejsce mocno zdewastowane, opuszczone a przede wszystkim stwarzające zagrożenie i niebezpieczeństwo dla tych, którzy nielegalnie tam przebywają. Sprawa uporządkowania tego terenu ciągnie się od kilku lat. Pozostałości po nieruchomości groziły w każdej chwili zawaleniem, mogło tam dojść do nieszczęśliwego wypadku, bo teren w ogóle nie był ogrodzony i właściwie zabezpieczony. Starosta wielokrotnie monitował o tym odpowiednie służby i instytucje. Bezskutecznie.
Był ustanowiony likwidator masy upadłościowej wpisany do rejestru przedsiębiorstw tej firmy. Miał on adres wpisany w rejestrze na ul. Kościńskiego 13. Niestety, żadna korespondencja nigdy nie była odbierana pod wskazanym adresem biurowca, który widniał fizycznie jako budynek, ale nikt tam nie funkcjonował. - Starostwo miało z tym terenem o tyle coś wspólnego, że był to grunt Skarbu Państwa w użytkowaniu wieczystym, a starosta jako przedstawiciel Skarbu Państwa pobiera opłaty z użytkowania wieczystego, opłaty roczne a one to właśnie przestały być wnoszone – wyjaśnia Wiesław Brodowski z Wydziału Geodezji Starostwa Powiatowego w Sochaczewie.
Pracownicy Starostwa próbowali w różny sposób dotrzeć do likwidatora, by doręczyć mu wezwanie do opłaty, a ponadto poinformować i prosić o właściwe zabezpieczenie terenów wokół cegielni i ustrzec tym samym przed coraz większą dewastacją.
Po bezskutecznych zabiegach starosta zdecydował, by tą nieruchomość „wyrwać” z rąk Uniceramki. Przyjęto założenie, że skoro są urzędowi winni opłaty z użytkowania wieczystego, można więc wystąpić do sądu o zwrot należności. - Występowaliśmy do sądu wielokrotnie, ale był ogromny problem, ponieważ dłużnik nie odbierał wezwań. Po niemal dwuletniej korespondencji i zabiegach udało się sprawę w sądzie przyjąć, uznając, że doręczenie jest prawidłowe, bo wpływało na adres podany w rejestrze przedsiębiorstw – wspomina W. Brodowski. Sąd wydał nakaz płatniczy za opłatę użytkowania wieczystego. Przy czym należy nadmienić, że opłaty użytkowania wieczystego przedawniają się z upływem 3 lat, więc Starostwo wystąpiło do sądu o zwrot za 2 lata użytkowania, tj. 62 724 zł.
Po uzyskaniu wyroku sądu na tą kwotę starosta zgłosił do komornika wniosek o egzekucję tej kwoty od wierzyciela.
Zgodnie z kodeksem postępowania cywilnego starosta uznał, że należy ustanowić kuratora dla doręczeń. Sąd na wniosek starosty wyznaczył kuratora w osobie mecenas Grażyny Walczak. Cała procedura ogłoszeń i decyzji rozłożona została więc w czasie. Doręczenia uznane zostały za skutecznie doręczone, więc komornik zlecił wycenę. - Wskazaliśmy komornikowi nieruchomości, które dotyczą wieczystego użytkowania i zapłaciliśmy z budżetu powiatu zaliczkę na ponad 4 tysiące złotych - na pokrycie kosztów tej wyceny i oszacowania. Komornik te czynności wykonał – tłumaczy W. Brodowski i jak dodaje, wówczas mógł dokonać wyceny nieruchomości wyznaczając licytację na 12 lipca br.
W grę wchodziły dwie działki: po cegielni na Boryszewie i po kopalni przy ul. Korczaka (teren przyległy do Plecewic). Do przetargu przystąpiły dwie firmy.
W hipotece księgi wieczystej tych dłużników jest wielu, pewnie na kilkanaście milionów zobowiązań. Każdy z nich, jak np. ZUS mógł złożyć wniosek do komornika o likwidację, przy czym to my pokonaliśmy ponad dwuletnie perypetie z sądem, żeby uzyskać tytuł wykonawczy - trzeba po prostu chcieć to zrobić i wiedzieć jak.
Władze miasta mogły wcześniej doprowadzić do finału tą sprawę. Istnieje coś takiego jak zaległość podatkowa, jest to tzw. hipoteka przymusowa, powstaje ona z mocy prawa. Burmistrz wpisując taką hipotekę wieczystą do księgi mógł wystąpić do komornika a nie musiał chodzić do sądu, by uzyskać tytuł wykonawczy. Już kilka lat temu można było złożyć w ten sposób wniosek o licytację z tytułu zaległości podatku od nieruchomości, które to opłaty podatkowe są objęte hipoteką przymusową - dla niej nie musi być już wyroku sądowego z tytułu egzekucyjnego.
Starosta sochaczewski doprowadził do tego, że teren ten drgnął i że można było go dziś sprzedać. Niezaprzeczalnym faktem jest, że licytacja została ogłoszona przez komornika i zgłosił się inwestor. Jednak, żeby dziś burmistrz mógł się pochwalić sprzedażą tej nieruchomości przez komornika trzeba było kilku lat urzędowych starań, by doprowadzić do tej sprzedaży poprzez wskazane wcześniej procedury...
Warto też nadmienić, że z wydanego nakazu płatniczego (ponad 60 tys. zł) Starostwo nie dostanie żadnego zwrotu, bo znajduje się w ostatniej grupie zabezpieczenia wykonawczego. Komornik zwróci nam jedynie koszty poniesione z tytułu wyceny nieruchomości.
- Zrobiliśmy to dla sprawy, a nie dla zysku – podkreślają zgodnie i starosta i pracownicy urzędu, którzy pilotowali tą sprawę. - To miasto będzie miało wpływy z podatku, a Starostwo żadnych kosztów z tytułu opłat wieczystych nie odbierze, straciliśmy kilkadziesiąt tysięcy a mimo to walczyliśmy, by dziś cegielnia zyskała nowego inwestora i tereny wokół zmieniły swe oblicze. Wspomogliśmy działania komornika i daliśmy mu odpowiednie narzędzia do działania – reasumuje starosta Tadeusz Koryś.
ZOBACZ GALERIE