Co nas obroni
09-04-2003 00:00
A
A
A
60 groszy na osobę. Tyle wynosi średni roczny wydatek na obronę cywilną wypadający na mieszkańca Polski. W krajach bogatych - kilkadziesiąt dolarów. Nie dziwi więc fakt ogólnej mizerii w tym zakresie. Sytuacji tej nie poprawia stan techniczny posiadanego sprzętu ochronnego. W magazynach OC na terenie gmin naszego powiatu znajduje się ok. 6.200 sztuk masek przeciwgazowych różnego typu, 2.950 sztuk pochłaniaczy, 990 kompletów gumowej odzieży ochronnej i 1.200 sztuk indywidualnych pakietów przeciwchemicznych.
Ogólna liczba formacji OC w powiecie sochaczewskim wynosi 52, przy stanie 890 członków. Są to przeważnie formacje ratownictwa ogólnego, likwidacji skażeń, przeciwpożarowe, łączności, ochrony płodów rolnych i ratownictwa przeciwpowodziowego.
Nie ma co ukrywać, że jakość techniczna i nowoczesność, a co za tym idzie, możliwość praktycznej ochrony przed zagrożeniami wynikającymi ze współczesnych wymogów, zwłaszcza broni biologicznej lub chemicznej, jest znikoma, żeby nie powiedzieć – żadna. Zwłaszcza, że od roku 1990 zadania obrony cywilnej ze zdecydowanie nastawionych na przeciwdziałania zagrożeniom wynikającym z działań militarnych (głównie z użyciem środków masowego rażenia), przesunięta została na zadania mające związek z rozwojem cywilizacyjnym kraju w warunkach pokoju (klęski żywiołowe, awarie, katastrofy techniczne).
O problemach obrony cywilnej wynikających z aktualnej sytuacji dyskutowano na posiedzeniu komisji bezpieczeństwa i porządku publicznego Rady Powiatu, która rozszerzona o konieczne placówki stała się praktycznie Powiatowym Sztabem Antykryzysowym. Obradował on 3 kwietnia pod przewodnictwem starosty sochaczewskiego Józefa Gołębiowskiego.
25 marca Zarząd Powiatu ocenił sytuację w tym zakresie i zaproponował podjęcie działań o charakterze prewencyjnym w związku z hipotetycznym co prawda, ale jednak możliwym zagrożeniem. Dlatego powołano zespoły kontrolne, w których skład wchodzili przedstawiciele policji, straży pożarnej i sanepidu. Kontrolowano zabezpieczenie stacji uzdatniania i ujęcia wody, zakładów użyteczności publicznej (szpital powiatowy, obiekty szkolne, zakład energetyczny), zakładów używających toksyczne środki przemysłowe - TŚP.
Wyniki nie napawają niestety optymizmem – nie wszędzie istnieje pełne fizyczne zabezpieczenie obiektów (np. monitoring studni, okratowanie okien, oświetlenie terenu, zabezpieczenie patentowymi kłódkami lub zamkami), choć ogólnie Tadeusz Wachowski, pełnomocnik ds. służb zespolonych, referujący wyniki kontroli, ocenił ją na trójkę z plusem.
Najgorzej jest z zabezpieczeniem zakładów używających TŚP, gdzie niejednokrotnie otworem stoją magazyny z trującymi lub wybuchowymi substancjami, a ochrona jest iluzoryczna.
Osobnym problemem jest stworzenie systemu zabezpieczenia małych zakładów spożywczych (piekarnie, cukiernie itp.), których produkcja idzie bezpośrednio na rynek. W gminach brak jest także alternatywnych źródeł ujęć wody.
Wnioski, jakie wynikają ze spotkania, to konieczność poprawienia zabezpieczenia ujęć wody i studni, stała kontrola zakładów używających TŚK, a także poświęcenie części sesji Rady Powiatu na podjęcie koniecznych decyzji.
Jednym z kroków mających ułatwić i uruchomić system nie dopuszczający do powstania lub szybkiej likwidacji stanów zagrożeń jest wydane 2 kwietnia zarządzenie starosty powiatowego o powołaniu Powiatowego Zespołu Reagowania Kryzysowego w Sochaczewie. Zespół ten może być wzorem po powstania podobnych jednostek na terenie miasta i gmin.
Co prawda, wszyscy liczymy na to, że przedsięwzięte środki ostrożności nigdy nie będą potrzebne, ale lepiej na zimne dmuchać.
Rzecznik Starostwa Powiatowego Andrzej Wach