Uratować komuś życie…
02-12-2013 08:47
A
A
A
Michał Walisiewicz przeprowadził w Sochaczewie akcję „Dzień Dawcy Szpiku”, która zakończyła się sukcesem. Udowodnił, że warto pomagać i nie bać się wyzwań. Uczeń technikum hotelarstwa w Zespole Szkół im. Jarosława Iwaszkiewicza w Sochaczewie za tą honorową postawę odebrał III nagrodę w konkursie „Mazowieckie Barwy Wolontariatu”. Bezinteresowność w działaniu, pokora, skromność, uparte dążenie do celu to przykładowe cechy jakimi charakteryzuje się Michał. Rozmawialiśmy z nim o wolontariacie.
Kiedy zaczęła się twoja przygoda z wolontariatem?
- W I klasie technikum zaangażowałem się w pomoc i pomagałem w takich małych przedsięwzięciach. Dopiero w III klasie zrodził się w mojej głowie pomysł na zorganizowanie „Dni Dawcy Szpiku” w naszej okolicy.
Z jakim odzewem spotkała się akcja?
- Akcja rejestracyjna odbyła się 15 stycznia br. i udało się zarejestrować oficjalnie 50 potencjalnych dawców szpiku. Podczas przeprowadzania akcji informacyjnej, a następnie rejestracji spotkałem się z dużym niedowierzaniem, że ktoś tak niepozorny chce zorganizować poważne przedsięwzięcie. Podczas rozklejania plakatów informacyjnych, przechodnie w Sochaczewie pytali się mnie czego to będzie dotyczyć. Takim najmilej wspominanym szczegółem było tłumaczenie paniom w już podeszłym wieku na czym to wszystko polega. Mimo że nie mogłem ich zarejestrować, bo miały już przeszło 55 lat, obiecały mi, że powiedzą swoim wnuczkom, żeby zjawili się na akcji rejestracyjnej. Szczególne podziękowania składam Dyrekcji ZS. im Jarosława Iwaszkiewicza - p. dyrektor Hannie Boneckiej oraz p. Annie Półkośnik i p. Annie Szpleter, które wspierały swoimi staraniami mnie w wszystkich działaniach prowadzących do wygranej. Jak i również wszystkim sponsorom, patronom medialnym i osobom, które pomogły mi podczas Dni Dawcy Szpiku w mojej szkole.
Gdy skończyłeś 18 lat zarejestrowałeś się w banku dawców?
- Spełniałem odpowiednie normy, by zostać dawcą. Na szczęście nie było żadnych przeciwwskazań, które mogłyby mnie wykluczyć. Po kilku tygodniach otrzymałem drogą pocztową arkusz rejestracyjny oraz materiały, które zawierały wiele dodatkowych informacji dotyczących wagi podejmowanych działań i dojrzałości powziętej decyzji. Wypełniłem formularz, pobrałem wymaz z jamy ustnej - niezbędny do identyfikacji kodu DNA i włączenia mnie do bazy potencjalnych dawców. Po kilku miesiącach oczekiwań otrzymałem upragnione potwierdzenie o dołączeniu do grona potencjalnych dawców szpiku. Otrzymałem kartę magnetyczną z moimi danymi i numerem dawcy oraz skromny upominek - przypinkę w kształcie czerwonego kawałka puzzla, która ma symbolizować, że jest gdzieś na świecie mój bliźniak genetyczny i w razie potrzeby dopasujemy się jak dwa przysłowiowe puzzle genetyczne.
Czy młodzi ludzie chętnie angażują się w działania na rzecz drugiego człowieka?
- Obecnie osoby z mojego środowiska, podchodzą do takich spraw dość lekko. Nie da się zaprzeczyć, że spora część osób nie chce brać udziału w takich akcjach, ponieważ boi się lub jest zajęta swoimi osobistymi sprawami. Wyjazdy do klubów, wyjście z znajomymi to wszystko składa się na to, że nie mają chwili by się zatrzymać, bo impreza goni imprezę. A wystarczy tak niewiele, żeby uratować komuś życie...
Jak zareagowałeś na informację, że jest laureatem konkursu Mazowieckie Barwy Wolontariatu?
- To był poniedziałek, przerwa pomiędzy 7-8 godziną lekcyjną, wyszedłem sprawdzić, ponieważ ktoś dzwonił do mnie podczas lekcji, ale byłem zajęty i wyciszyłem żeby skupić się na zadaniach. Oddzwoniłem, odebrała młoda kobieta. Zapytałem się grzecznie 'Ktoś spod tego numeru do mnie dzwonił, w czym mogę pomóc ??' wówczas dowiedziałem się, że to telefon z Urzędu Marszałkowskiego, bo zostałem jednym z laureatów konkursu Mazowieckie Barwy Wolontariatu. Gdy tylko skończyłem rozmowę, natychmiast wykonałem telefon do jednej z opiekunek naszego szkolnego wolontariatu - p. Anny Półkośnik, aby podzielić się dobrą nowiną.
Gdzie odbyła się gala wręczenia nagród?
- Gala odbyła się w Teatrze Kamienica w Warszawie 25 listopada br. Było wiele znanych osobistości z naszego regionu, jak na przykład Adam Struzik - marszałek województwa, Jacek Kozłowski - wojewoda, Tadeusz Koryś - starosta sochaczewski.
Jakie masz plany na przyszłość, czy znajdzie się w nich miejsce na wolontariat?
- Bardzo bym chciał pracować w moim zawodzie, w hotelu, ponieważ bardzo lubię i cenię sobie kontakt z ludźmi. Cieszy mnie, gdy mogę spełniać ich życzenia, a gdy usłyszę jeszcze słowo „dziękuję' to bardzo mnie motywuje do dalszej pracy. A może przeprowadzę akcję w moim miejscu pracy, kto wie... Oczywiście to nie koniec mojej pracy społecznej na terenie Sochaczewa. Postaram się niebawem zorganizować podobną akcję z Fundacji DKMS Polska. Teraz posiadający doświadczenie, będę wiedział na czym skupić najwięcej uwagi, żebym mógł zarejestrować większą ilość świadomych, potencjalnych dawców szpiku kostnego. Mam nadzieję że może z pośród tych, którzy zostali zarejestrowani, niebawem zadzwoni telefon z pytaniem: „Czy chciałbyś pomóc swojemu genetycznemu bliźniakowi?' i jeśli wszystko przejdzie pomyślnie, a ja dowiem się o tym, sprawi mi to tak olbrzymią radość, bo w niewielkim stopniu przyczynię się do uratowania ludzkiego istnienia.
Rozm. E. Pachniewska
ZOBACZ GALERIE