Czy prawda może mieć różne oblicza?
12-03-2014 13:32
A
A
A
W ostatnim czasie czytelnicy jednej z lokalnych gazet przeczytali artykuły, w których opisana została sytuacja w Młodzieżowym Ośrodku Wychowawczym w Załuskowie. Placówka ta położona jest w gminie Iłów, której organem prowadzącym jest powiat sochaczewski. Ośrodek w Załuskowie ma odmienną od okolicznych szkół specyfikę, gdyż jest placówką resocjalizacyjno-wychowawczą. Przebywają w nim wychowanki pochodzące z całej Polski przyjmowane do MOW na mocy postanowienia sądu, nie wypełniające obowiązku nauki w rodzinnych miejscowościach oraz te, które popadły w konflikt z prawem.
Z prasy dowiadujemy się, że dyrektor ośrodka Aldona Szymańska popełnia szereg czynów negatywnie rzutujących na pracę placówki. Według autorki obu artykułów winą dyrektor jest mobbingowanie pracowników oraz to, że nie dba o bezpieczeństwo dzieci i nie spotyka się z pracownikami. Z tekstów wynika ponadto, że dyrektor zamknął dzieciom „świetnie” prosperującą sekcję ogrodniczą, nie dba o czas wolny wychowanek, w weekendy i w nocy nie odbiera prywatnego telefonu. Po lekturze odnosi się wrażenie, że intencją jest spowodowanie natychmiastowego odwołania dyrekcji szkoły przez organ prowadzący z powodu rażących nieprawidłowości w funkcjonowaniu placówki. Poziom rzemiosła dziennikarskiego zaprezentowany w artykułach przedstawia wiele do życzenia i daleko mu od niezbędnej w takim fachu rzetelności i obiektywności.
Rzekomy mobbing
Dyrektor MOW rzekomo mobbinguje pracowników. Ocenę tego pozwalamy sobie pozostawić odpowiednim instytucjom - Sądowi Pracy, czy Państwowej Inspekcji Pracy. Dziwi fakt, że mobbingowani pracownicy zamiast zgłosić sprawę do sądu informują o tym gazetę, która bez potwierdzenia faktów jednostronnie to obwieszcza, kryjąc się za prawem dziennikarskim do nie ujawniania źródła informacji.
Zarzuca się dyrekcji również bierność i niedbałość o promocję placówki oraz rekrutację do niej wychowanek. Przypomnijmy. W czasie gdy przekształcano ośrodek na placówkę resocjalizacyjną (2007 rok) na terenie kraju było około 60 tego typu ośrodków. Dziś jest ich 93, przy czym zapotrzebowanie znacząco się nie zmieniło. Z raportu Ośrodka Rozwoju Edukacji na temat zapotrzebowania na miejsca w placówkach MOW w bieżącym roku szkolnym, wynika, że w tego rodzaju ośrodkach w kraju na terenie kraju już w kwietniu 2013 roku był nadmiar miejsc. Wobec tego niższy niż maksymalny stan wychowanek w Załuskowie jest pochodną sytuacji na obszarze całego kraju. Według stanu na 7 marca br. wynika, że MOW na 75 potencjalnych miejsc dysponuje czterema miejscami wolnymi. Ocenie czytelników pozostawiamy, czy rzeczywiście dyrekcja ośrodka w Załuskowie nie dba o liczbę wychowanek w ośrodku.
Ośrodek jest placówką całodobową funkcjonującą cały rok. Z uwagi na specyfikę placówki w czasie nieobecności dyrekcji obowiązki i odpowiedzialność za przebieg pracy oraz bezpieczeństwo dzieci spoczywa na wychowawcy grupy dyżurnej, a w porze nocnej wychowawcy pełniącego wówczas dyżur. Procedury postępowania w sytuacjach kryzysowych i nadzwyczajnych obowiązujące w MOW w Załuskowie jasno określają czynności wychowawcy, jakie winien podjąć w sytuacji zaistnienia danego zdarzenia. W opisanej sytuacji, pierwszą czynnością, jaką powinien wykonać wychowawca, kiedy dowiedział się np., że dziewczyna ,,gdzieś leży” (jak to zostało napisane w artykule) to zawiadomić służby ratunkowe (pogotowie ratunkowe, policję) a w następnie dyrekcję, rodziców (bądź opiekunów), sąd.
Insynuuje się brak możliwości kontaktu z dyrektorką placówki w godzinach nocnych. Zastanawia czemu jednak zgłaszający prasie problem zapomnieli o innym zdarzeniu, kiedy to dyrektor zbudzona w środku nocy telefonem od wychowawcy mającego trudności z opanowaniem sytuacji w ośrodku, interweniowała osobiście jeszcze przed przybyciem policji (przy czym 2 mężczyzn pracujących wówczas w nocy miało problem z opanowaniem sytuacji). Praktycy w dziedzinie resocjalizacji wiedzą, jakie w skutkach mogą być agresywne zachowania grupy osób.
Dom bez krat
Zarzuca się dyrekcji, że mimo licznych sygnałów ze strony niektórych pracowników nie zainstalowano na terenie ośrodka krat w oknach (zaznaczamy, że nie chodzi tu o zakratowanie okien np. archiwum, czy pracowni komputerowej, gdzie znajduje się drogi sprzęt). Przepisy oświatowe nie regulują tej kwestii. Nie można więc z tego powodu wytykać zaniechań. Dyrekcja podejmując decyzje musi jednak przede wszystkim kierować się bezpieczeństwem przebywających w ośrodku wychowanek. Wystarczy trochę wyobraźni, co mogłoby się wydarzyć w sytuacji nieszczęśliwego pożaru. Media ogólnopolskie często donoszą o takich sytuacjach. W 2009 roku w Miejskim Zespole Szkół nr 2 w Będzinie wybuchł pożar, w czasie którego dzieci ze szkoły uciekły oknami. W lutym 2010 roku wybuchł pożar w Szkole Podstawowej nr 2 w Pruszkowie. To tylko dwa przykłady z długiej listy nieszczęśliwych wypadków w placówkach oświatowych. Wyobraźmy sobie teraz MOW w Załuskowie i kraty w jego oknach… Można zapytać innych dyrektorów szkół, internatów czy zdecydowaliby się na taki krok.
Czyżby zgłaszający problem pracownicy zapomnieli o pożarze jednej z sypialni w Załuskowie sprzed paru lat. Wówczas był to czas przerwy świątecznej i w ośrodku przebywało 2 dzieci będących pod opieką 2 wychowawców. Lepiej nie myśleć co mogłoby się zdarzyć, gdyby frekwencja była pełna. Krat w oknach wówczas nie było i dzięki temu strażacy dostali się do budynku przez okno.
Pochodną braku krat według niektórych pracowników są ucieczki z ośrodka. Należałoby w tym miejscu zapytać czy dziewczęta uciekają tylko przez okna? Do ucieczek dochodzi w różnych okolicznościach (dla przykładu m. in.: ze spaceru, z przychodni lekarskiej, czy szpitala). W tym miejscu uwagę należy zwrócić na specyfikę ośrodka. Przebywają w nim bowiem dziewczęta umieszczone wbrew swojej woli, na mocy postanowienia sądu. Charakteryzują się z reguły niską motywacją do podejmowania jakichkolwiek obowiązków, negują pobyt w ośrodku i traktują to jako karę. Dyrekcja i pracownicy starają się zapobiegać ucieczkom, lecz ich całkowita likwidacja jest niemożliwa. Krytyka liczby samowolnego opuszczenia ośrodka bez próby oceny specyfiki tego miejsca i dodatkowych okoliczności jest nierzetelna oraz złośliwa.
Nierzetelne ataki
To samo można powiedzieć o kolejnych „faktach” z życia placówki. Dowiadujemy się, że dyrekcja zamknęła świetnie prosperującą sekcję ogrodniczą, gdy tymczasem były to tzw. tunele foliowe, gdzie próbowano uprawiać warzywa. Wychowanki nie chciały tam pracować, podlewać i pielić warzyw, szczególnie w okresie wakacyjnym, wobec czego warzywa zarastały chwastami. Tunele były zaniedbane i szpeciły. Sekcja ogrodniczo-gospodarcza, jak najbardziej ma możliwość wykazania się swoją działalnością. Ośrodek położony jest na terenie parku, dziewczęta mogą ukwiecać teren wokół budynku.
Podobnie można się odnieść do kolejnego medialnego doniesienia, dotyczącego zaniedbań w atrakcyjnym wypełnianiu czasu wolnego. Ośrodek posiada siłownię, salę gimnastyczną bibliotekę oraz pracownie: relaksacyjną, kulinarną, fryzjerską i plastyczną. W miarę możliwości ośrodek jest doposażony w sprzęt do odtwarzania muzyki, sportowy. Wychowanki mają zapewniony kontakt z rodzinami, opiekunami prawnymi. Organizowane są wyjazdy na basen, do kina, teatru, muzeów, wycieczki. Oczywiście, zakładając odrobinę złośliwości zawsze można znaleźć sytuacje, w których nie doszło do jakiegoś wyjazdu, bądź innej formy wypoczynku. Jeżeli zdarzały się takie przypadki, to nie wynikały one ze złej woli dyrekcji, a uwarunkowane były koniecznością zapewniania właściwego przebiegu pracy w ośrodku. Dodać należy, że w dużej mierze od inwencji samego wychowawcy zależy, czy dzieci będące pod jego opieką się nudzą czy też miło i pożytecznie spędzają czas.
Inne doniesienia, np., że dyrekcja zbyt późno odpowiada na pisma należy chyba raczej pominąć milczeniem i odesłać do odpowiednich przepisów postępowania administracyjnego, o których chyba celowo w tej sytuacji zapomniano. Personalne ataki dotyczące zatrudnień pracowników w MOW stanowią przykład wyjątkowej nierzetelności.
Podsumowując, stwierdzić należy, iż przykrym jest tak mocne atakowanie i przedstawianie w negatywnym świetle Młodzieżowego Ośrodka Wychowawczego w Załuskowie. Bez wątpienia mamy do czynienia z konfliktem, w którym grupka pracowników prowadzi grę mającą na celu podważenie kompetencji dyrekcji. Nie sposób nie odnieść się do serii osobistych osądów pewnej grupy osób głoszonych publicznie, bo za pośrednictwem prasy. Ubolewamy, że do takich sytuacji dochodzi. Czy jest to postawa godna nauczycieli/wychowawców?
„Wszyscy obiektywni” boleją, że dotychczasowy trud zarówno organu prowadzącego, dyrekcji, jak i grupy sumiennych, rzetelnych pracowników ośrodka jest niweczony złośliwością i wrogością nielicznych. Czy naprawdę MOW w Załuskowie się nie rozwija, nie ma się czym wykazać? Tylko od 2011 roku w ośrodku dokonano wymiany dachów, termomodernizacji budynku szkoły i stołówki, zakupu nowego samochodu osobowo-dostawczego, wymiany dużej części ogrodzenia i szeregu drobniejszych inwestycji oraz zakupów. Jest to niewątpliwa zasługa organu prowadzącego i dyrekcji MOW. Może nie wszystkim takie zaangażowanie się podoba? Liczba wychowanek w stosunku do poprzednich lat nie zmienił się w sposób zauważalny (wystarczy to porównać z malejącą liczbą uczniów innych placówek w okolicy). Dyrekcja nie dokonała rewolucji personalnej. Przeprowadzone w ośrodku kontrole również nasuwają pewne domysły. Dlaczego od trzech lat jest ich coraz więcej i są to w większości kontrole nieplanowe? O co więc chodzi? To pytanie musimy pozostawić bez odpowiedzi zdając się na inteligencję czytelników.
ZOBACZ GALERIE