Czyja droga
07-09-2005 08:38
A
A
A
Ogólnie znany katastrofalny stan polskich dróg i ulic był tematem obrad Zgromadzenia Ogólnego Związku Powiatów Polskich. Jak uważa starosta Józef Gołębiowski, jednym z najważniejszych wyzwań stojących przed nowymi władzami rządowymi i samorządowymi jest uporządkowanie istniejącej sieci i rozwój nowych dróg o europejskich standardach. Ważną rolę spełniają zwłaszcza samorządy, gdyż to one zarządzają większością dróg.
Niestety, od lat stan prawny wielu dróg jest nieuporządkowany, a wieloletnie, niezależne od władz terenowych zaniedbania powodują także niewłaściwe zakresy odpowiedzialności za drogi. Do dziś na przykład nieuporządkowana jest własność głównych sochaczewskich ulic po oddaniu obwodnicy. W samym mieście pięć istniejących rodzajów dróg – krajowych, wojewódzkich, powiatowych, miejskich i osiedlowych – nie pozwala na szybkie uporządkowanie tej sieci, a przy sytuacjach konfliktowych powoduje próby zrzucania odpowiedzialności na innych zarządców. Może się tak stać np. przypadkach spowodowania uszkodzeń samochodów ze względu na zły stan drogi, odszkodowań za uszkodzenia ciała podczas zimowych miesięcy, gdy nie wszyscy zdążą odśnieżyć chodniki. A użytkownik powinien wiedzieć , kto za to odpowiada.
Starostowie przyjęli stanowisko, w którym wzywają władze centralne do szybkiego podjęcia działań legislacyjnych, umożliwiających uporządkowanie prawnego stanu wszystkich dróg. Niemniej ważne będzie stworzenie stabilnego i przejrzystego systemu ich finansowania. Powinien on zapewnić nie tylko środki na bieżące utrzymanie i odtwarzanie sieci drogowej, ale także na jej rozwój, zwłaszcza, że zlikwidowano dopłaty dla samorządów w postaci subwencji drogowej. Tym, bardziej, że rozwiązania aktualne i przewidywane na kolejny okres planowania w Unii Europejskiej ograniczają nakłady na projekty realizowane na drogach lokalnych do wymiaru wręcz symbolicznego. Nakłady na drogi – twierdzi starosta Gołębiowski – powinny być skorelowane z intensywnością ich używania i wielkością ruchu. Aktualny system finansowania nie uwzględnia faktu, ze zarządzanie drogami np. miejskimi wymaga większych nakładów niż na drogi na terenach wiejskich.
A samymi autostradami jeździć się nie da.
Andrzej Wach