12-11-2015 08:32
Parafrazując pewne znane powiedzenie, napiszę tak: jeśli uczeń nie przyjdzie do książki, książka przyjdzie do ucznia. Dziewiątego listopada, uczniowie Osiemdziesiątki mieli okazję posłuchać „Pana Tadeusza" naszego znamienitego wieszcza narodowego, Adama Mickiewicza. Wydarzenie odbyło się oczywiście w szkolnej czytelni, która zaskoczyła wyjątkowo odświętnym wystrojem.
Już po przekroczeniu jej progu można było odnieść wrażenie, że jest jakby odcięta od naszej szarej rzeczywistości. W sali unosił się przyjemny, słodki zapach, w głębi panował lekki półmrok. Stanowisko czytającego rozświetlały świece, które potrafią zapewnić odpowiedni klimat praktycznie wszędzie, jednak w trosce o oczy lektorów wspomagała je nasza zwykła, współczesna żarówka. Pojawiły się także inne rekwizyty, które miały nam pomóc w przeniesieniu się w czasy „Pana Tadeusza", parasolka, kapelusz, który zakładali lektorzy, aby upodobnić się do dam z tamtego okresu, czy koronkowa serweta.
Czytania tego dzieła podjęły się koleżanki i koledzy z całej szkoły. Wszyscy czytali naprawdę dobrze, choć momentami pojawiały się trudności. Trzeba przyznać, że książka nie należy do najprostszych, pełno w niej archaizmów, więc nie każdy potrafi sobie z nimi poradzić, ale lektorom udało się pokonać wszelkie problemy, a my z uwagą wsłuchiwaliśmy się w treść narodowego eposu.
Kilka godzin lekcyjnych upłynęło nam na słuchaniu m.in. o grzybobraniu, umizgach Tadeusza i planach Sędziego i Telimeny dotyczących małżeństwa Tadeusza i Zosi.
Czas płynął bardzo szybko i w końcu dzwonek szkolny przywrócił nas do rzeczywistości. Przed opuszczeniem czytelni pani bibliotekarka poczęstowała wszystkich cukierkami, aby umilić nam dzień, potem jednak musieliśmy wrócić do zwykłych szkolnych lekcji. Myślę, że każdy z nas czeka na kolejną taką odskocznię od notatek, rozwiązywania zadań i kartkówek, więc z niecierpliwością wypatrujemy kolejnego takiego wydarzenia.
Weronika Krawczyk
Klasa I a LO
ZOBACZ GALERIE