01-02-2016 13:16
Bal studniówkowy Zespołu Szkół Centrum Kształcenia Praktycznego, czyli Osiemdziesiątki odbył się w Dworku Magnat w minioną sobotę, 30 stycznia.
100 dni, prawie 150 par, 40 cm długości, polonez, ale i dwa tańce przebierańce oraz finał o 6 rano - to najważniejsze, choć nie jedyne liczby, oddające, trochę matematycznie, charakter tego balu. Dziewczyny w szpilkach i wspaniałych kreacjach przyciągały wzrok, to one tego dnia znalazły się w świetle reflektorów, to był ich dzień. Partnerzy eleganccy i dostojni. Tygodnie przygotowań, prób, tworzenie różnych scenariuszy części artystycznej, a potem to już z górki – jak mawiał klasyk. Najpierw próba poloneza, następnie polonez właściwy, grany przez orkiestrę, a nie z płyty czy innego gramofonu. Po tylu próbach musiał wypaść i wypadł wspaniale. Nikt kroku nie pomylił, o wywrotce nie mówiąc.
Część oficjalna to przemówienie dyrektor Julii Jakubowskiej, List z życzeniami dla młodzieży od starosty Jolanty Gonty, podziękowania dla wychowawców (siedem klas uczestniczyło w studniówce), nauczycieli i rodziców organizatorów balu, w imieniu których życzenia składała i podziękowania przyjmowała przewodnicząca Komitetu Organizacyjnego Aneta Sowa. Były więc miłe słowa, życzenia, kwiaty, a potem tańce i zabawa do świtu. Oczywiście nie tylko, nie można nie wspomnieć o menu - wyśmienite. Było smacznie, nawet bardzo smacznie, świeżo i na czas – brawa dla kuchni, brawa dla organizatorów.
I pląsy, i tany. Dziewczyny w krótkich, szerokich, mocno marszczonych spódniczkach (40 cm?, krótszych już się nie dało, bo byłby to T-shirt) mężczyźni jak zawsze na galowo- garnitury, muszki, krawaty a nawet apaszki. Niektórzy z nich jeszcze przed rozpoczęciem studniówki mieli przypięte znaczki – „Król Balu”. To się nazywa mieć pewność swoich umiejętności. Dla takiego to i matura nie jest straszna. Walcowali (jak zawsze po polonezie był walc profesorski - nie lada przeżycie zatańczyć walca z nauczycielem, może pierwszy raz w życiu), tangowali, dżajfowali (jive) i robili inne wygibasy, żeby było fajnie, miło i do końca sił starczyło.
Był też program artystyczny – w Osiemdziesiątce jest zawsze program artystyczny (sic!)– zabawny skecz z uczniami w roli rodziców na szkolnym zebraniu oraz występ dwóch grup tanecznych mężczyzn (bo uczniowie to byli przed studniówką) – jedni przebrali się za cheerleaderki, a drudzy zaprezentowali się jak prawdziwi macho. Podczas obu tańców dziewczyny piszczały z zachwytu, co nie znaczy, że jednak cheerleaderkami powinny być właściwie tylko dziewczyny. Ostatnio to i nawet sportowcy niemieccy mieli zastrzeżenia do gdańskich cheerleaderek – więc jak to z nimi jest? Dziewczyny mówią tak: „Chłopak powinien być w niektórych przypadkach macho, a w niektórych nie macho! Czy to chciały pokazać te tańce? Jak napisałam – publika bawiła się wspaniale.
O 6 nad ranem, zmęczeni, ale szczęśliwi uczniowie opuścili salę balową i powrócili do domów, bez uszczerbku na zdrowiu, za to w studniówkowych, a nie maturalnych humorach. Teraz Studniówkowicze – Do dzieła! Już za sto dni matura!
Grażyna Bolimowska-Gajda
foto
STUDIO ART FILM Szajnowicza
ZOBACZ GALERIE