15-02-2017 08:26
Oto kolejny bal studniówkowy uczniowie „Osiemdziesiątki” mają za sobą. A to oznacza, że matura zbliża się wielkimi krokami. Jak ten bal wyglądał, czym różnił się? To rutyna czy przyjemność?
Polonez na początku. Wspaniały, z figurami, wzruszający jak zawsze. Zgodnie z tradycją. W pierwszych parach dyrektor Julia Jakubowska, jej zastępcy (Lucyna Sobieraj, Anna Majcher, Maciej Wódka) i wychowawcy klas maturalnych. Następnie walc profesorski, wszyscy nauczyciele obecni na studniówce tańczą ze swoimi uczniami. Ile przy tym emocji z obu stron? Uczniowie zdenerwowani, nauczyciele nie mniej. Porywający widok! Oczywiście były również życzenia dla przyszłych maturzystów od dyrekcji szkoły, wychowawców i rodziców. Były też podziękowania dla rodziców od uczniów i nauczycieli. Za organizację studniówki odpowiadają rodzice, to oni dokładają wszelkich starań, by wszystko grało. I grało!
Polonez to pierwsza prezentacja sukien uczennic, ponieważ garnitury panów w tonacji ciemnej, głównie granatowej zbytnio w oczy się nie rzucały. Widzieliśmy suknie w różnych kolorach. Od małej czarnej, poprzez szarości, a na ostrej czerwieni skończywszy. Biały też dał się zauważyć, czyli kolor nie jest zarezerwowany wyłącznie dla sukien ślubnych. Długości od powłóczystych, dotykających parkietu do mini, czy raczej przedłużonych T-shirtów, zdarzały się też suknie o długości do pół łydki. Tyle o kreacjach. Najważniejsza była zabawa, a tu następna różnica. Parkiet momentami trochę się wyludniał, młodzież przedkładała nocne Polaków rozmowy nad pląsy na parkiecie, a może muzyka nie wpadała im w ucho i nie mobilizowała do tańca. Może młodzież chciała nie tylko disco polo. Chociaż klasa III a LO z wychowawcą Iwona Pakulską dała bardzo energetyczny popis tańcząc „belgijkę”, bose dziewczyny wirowały w szalonym rytmie jak w transie. Nie wiem, skąd popularność tego, bądź co bądź, cudzoziemskiego tańca w polskiej szkole, ale w wykonaniu licealistów i licealistek mógł naprawdę zachwycić.
Przyszli maturzyści zadowoleni, w wyśmienitych humorach bawili się na pierwszym balu w swoim życiu, do świtu. Zgodnie z tradycją. Za sto dni matura. Wszyscy wierzą, że zdadzą ją „ze śpiewem na ustach” i to dobrze. Życzę im połamania piór i wyboru mądrej drogi życiowej.
Grażyna Bolimowska-Gajda
ZOBACZ GALERIE