Aby zachować twarz nie wystarczy zmieniać luster
20-12-2011 08:22
A
A
A
Szanowni Państwo
Mieszkańcy Powiatu Sochaczewskiego
Drodzy Czytelnicy
Z przykrością Państwa informujemy, że w następstwie złożonego przez grupę radnych wniosku o odwołanie Przewodniczącej Rady Powiatu Haliny Pędziejewskiej i jej zastępców Jolanty Popiołek oraz Jana Łopaty, doszło do zakłócenia pracy Rady, kluczowego organu dla pracy samorządu. Szczególnie w momencie, gdy uruchomiona została procedura uchwalenia budżetu. Dlatego zdecydowaliśmy się poinformować Państwa w formie przedruku o treści wywiadu, jakiego Halina Pędziejewska udzieliła tygodnikowi „Express Sochaczewski”, w numerze 51/500 z 20 grudnia 2011 r.
Pod wnioskiem o odwołanie Prezydium Rady Powiatu w Sochaczewie podpisali się: Józef Chocian, Dariusz Dobrowolski, Wanda Dragan, Beata Fastyn, Tadeusz Głuchowski, Andrzej Grabarek, Sylwester Lewandowski, Anna Ulicka, Szymon Ziółkowski.
Rozmowa z Haliną Pędziejewską Przewodniczącą Rady Powiatu
Czy wniosek o odwołanie Pani ze stanowiska Przewodniczącej Rady, a także zastępców, jest dla Pani zaskoczeniem?
- Oczywiście. Rozpoczął się przecież już drugi rok kadencji obecnej Rady i jak dotychczas nie zgłaszano wobec mnie, ani moich zastępców - Jolanty Popiołek i Jana Łopaty - jakichkolwiek zastrzeżeń. Przez cały ten okres starałam się dbać nie tylko o sprawne funkcjonowanie Rady, ale również o komfort pracy Radnych, będąc zawsze gotową do niesienia im niezbędnej pomocy, a czasem również dobrej rady w wypełnianiu powierzonej im przez wyborców funkcji. Żadna skierowana do mnie prośba, pytanie czy wniosek nie pozostawała bez życzliwej reakcji. Jako Prezydium Rady przykładaliśmy ogromną wagę do budowania wzajemnego zrozumienia, szacunku, tolerancji dla własnych poglądów, wreszcie takiej po prostu zwykłej względem siebie ludzkiej życzliwości. Byłam i jestem ze swoimi zastępcami przekonana, że z większością radnych tak naprawdę więcej nas łączy niż dzieli i że w grupie tej można jednoczyć się wokół stawianych przed powiatem wyzwań, że jako zbiorowość dobrze „czytamy” potrzeby i aspiracje mieszkańców. W miarę możliwości wychodziliśmy naprzeciw tym oczekiwaniom. Wraz ze swoimi zastępcami przywiązywałam bardzo dużą wagę do budowania autorytetu Rady i jej godnego reprezentowania, tak w stosunku do Zarządu Powiatu, jak i w relacjach zewnętrznych. Jeżeli spojrzy się na ustawowe umocowanie Rady i jej Przewodniczącego, również zastępców, to bardzo łatwo da się zauważyć, że to co robiliśmy na rzecz Rady znacznie przewyższa ustawowe od nas oczekiwania.
Zatem czuje Pani żal?
- Tak, żal i rozczarowanie tym większe, że wnioskodawcy nie zadali sobie trudu uzasadnienia projektu uchwały mnie odwołującej. Mam więc prawo sądzić, że wniosek o odwołanie mnie i moich zastępców motywowany jest absolutnie względami pozamerytorycznymi i w 100 procentach nie odnosi się do rzetelnej i uczciwej oceny naszej pracy. Mówiąc najkrócej, nie ma on żadnego związku z jakością naszej pracy na forum Rady Powiatu.
Jak dobrze rozumiem, to inspiracja odwołania Pani i zastępców Rady ze stanowisk ma swoje źródła na zewnątrz Rady?
- Nie powiedziałam niczego co mogłoby skłonić do takiej interpretacji mych słów i proszę na tym zakończymy tę sprawę. Nawet, jeżeli ktoś tę tezę podtrzymuje.
Zadałem to pytanie, bo praktycznie od początku tej kadencji współpraca pomiędzy samorządem powiatowym a miejskim nie układa się najlepiej. Z pewnością nie można nazwać jej wzorcową. Niemożliwe więc, aby akurat Pani tego nie dostrzegła?
- Zgadzam się, że oba te samorządy powinny pozostawać ze sobą w głębokiej symbiozie, a współpraca być modelowym wzorcem. Jako osoba z natury koncyliacyjna, przeciwna jestem jakimkolwiek formom działań konfrontujących się z dialogiem. Dialog uważam za najlepszą formę rozwiązywania sporów i nieporozumień, sposób na zbliżanie stanowisk, budowanie wzajemnego szacunku dla jego uczestników. Zwracałam na to uwagę, uspokajano mnie po obu stronach, że te - z gruntu drobne rozbieżności - nie mają praktycznej siły przerodzenia się w konflikt.
Przepraszam bardzo, czymże jak nie konfliktem - by nie powiedzieć otwartą wojną - jest próba odwołania Pani ze stanowiska Prezydium Rady, gdy wszyscy wnioskodawcy powiązani są pośrednio lub bezpośrednio ze środowiskiem skupionym wokół burmistrza Osieckiego?
- Na pierwszą część pytania odpowiem twierdząco, choć osobiście uważam, że skoro jest jeszcze czas na rozmowę i dialog, mamy do czynienia jedynie z próbą konfliktu. Aby nie dopuścić do jego eskalacji powinniśmy spróbować wrócić do dialogu. Jesteśmy bowiem jeszcze w miejscu, które tej drogi nie wyklucza ani jej nie zamyka. Przydałby się jakiś gest czy ruch, który pozwoli wrócić do punktu wyjścia, który ustawiłby strony dialogu na tej samej pozycji negocjacyjnej.
Co Pani ma na myśli?
- Cofnięcie wniosku o odwołanie Przewodniczącej i Wiceprzewodniczących Rady, choćby czasowe, do zakończenia rozmów między zainteresowanymi. Wracając zaś do drugiej części pytania, które uważam za mocno prowokacyjne, to zostawię je bez odpowiedzi. Nie czuję się bowiem upoważniona do oceny postawy i zachowań Burmistrza Osieckiego ani też, jak Pan to określił, „środowiska wokół niego skupionego”. Nie dam się namówić, choć do tego w gruncie rzeczy Pana pytanie zmierza.
Ani jako Przewodnicząca Rady Powiatu, ani jako podległy mu pracownik. Chętnie natomiast mogę porozmawiać o mojej współpracy z Przewodniczącą Rady Miasta, ale akurat to w tym momencie pewnie nie jest dla Pana najważniejsze.
Zgoda buduje, niezgoda rujnuje, pamięta Pani to hasło?
- Oczywiście, było to motto i wyznacznik zasad działania powoływanego kilka lat temu stowarzyszenia Zgoda. Byłam wśród jego członków założycieli. Z tego co pamiętam, był też obecny Burmistrz Piotr Osiecki.
Jakby odniosła Pani do tego hasła dzisiejszą sytuację?
- Ja niezmiennie i wiernie stoję w miejscu z pierwszej części hasła, z napisem „zgoda buduje”, inni tkwią przy jego części drugiej. Wydaje mi się, że nie ma potrzeby przekonywania do dokonanego przeze mnie wyboru. To raczej ci drudzy powinni się tłumaczyć. Ale skoro znowu wróciliśmy do rozmowy o potrzebie dialogu, powiem jeszcze jedną rzecz, celowo dotychczas przemilczaną, co do której nie mam przekonania, że robię dobrze. Głównie z powodu, że wypowiedzią tą włączam publicznie do sprawy osobę, która tego absolutnie sobie nie życzyła i nie życzy. Przyznaję, że na początku października zwróciłam się do tej osoby o podjęcie mediacji pomiędzy Starostami a Burmistrzem. Wiedziałam bowiem, że ów „mediator” jest przez obie strony osobą uznawaną i szanowaną, a więc dla nich akceptowaną. Wiązałam z tym bardzo duże nadzieje. Z tego co wiem Starostowie bez żadnych warunków, nawet z pewnymi wobec siebie zobowiązaniami, propozycję spotkania i rozmów przyjęli. Była to bardzo konkretna propozycja i dotyczyła zarówno problematyki, jak i zakresu rozmów. Pan Burmistrz również propozycje przyjął, tyle, że do wiadomości, bo z tego co wiem, do dziś na nią nie odpowiedział. Nie zamierzam nikogo tą wypowiedzią dyskredytować, mówię po prostu o faktach.
Czy zastanawiała się Pani nad wynikiem głosowania w sprawie odwołania ze stanowiska Przewodniczącej?
- Odpowiem następująco, jest duża grupa Radnych, od których czuję budujące mnie wsparcie i przekonanie, że jako Przewodnicząca swoje obowiązki wypełniam co najmniej dobrze. Obiektywna ocena przemawia na moją korzyść. Jest też grupa radnych spośród wnioskodawców, która w rozmowie w cztery oczy mówi, że nic tak naprawdę do mnie nie ma i chciałyby mi pomóc, ale nie może.
A Pani co na to odpowiada?
- Prosto, jak w starym porzekadle, że chcieć to móc. Gdyby osoby te przemogły swą niemoc, a przynajmniej część z nich, wynik głosowania byłby przesądzony. Bo wie Pan, każdy z nas przynajmniej raz dziennie staje przed lustrem. Chciałabym, aby po głosowaniu każda z tych osób odnalazła w nim tak jak codziennie swoją dotychczasową uczciwą twarz. Choć wiem, że będzie też grupa osób, która jest przekonana, że aby zachować twarz wystarczy zmienić lustro.
ZOBACZ GALERIE